Dzień Trzeci – Wtorek 02.02.2016

Dzisiaj klasyczne śniadanko – pyszna jajecznica. Po krótkim przypomnieniu grupa dzisiaj na stok szła zwarta. Wszyscy nie możemy się nadziwić, jak to jest: osiem stopni ciepła, potok mętny od spływającej z gór wody, widać już spod śniegu rozmarznięte pola, a stok pięknie przygotowany do szusowania, bez śladów nieoczekiwanej wiosny. Tylko śnieg mokry, ciężki i tępy w jeździe. Dzisiaj mgła ustąpiła. Podziwialiśmy odsłonięte, piękne górskie krajobrazy, oraz nowy hotel na szczycie Złotego Gronia. Tylko dalekie, wyższe wzgórza chowały wstydliwie swe słabo pobielone głowy w chmurach. Nic dziwnego – wstyd im za złośliwą zimę. Chociaż po wjechaniu wygodną sześcioosobową kanapą na szczyt wyciągu mroźny wiatr przypomina nam swym przenikliwym tchnieniem o swoim marnym posłannictwie od Królowej Śniegu, oznajmiając że jest luty. Na Groniu sukcesy. Wszyscy dzielnie zjeżdżali z dużego stoku. Na dole znów dyżurowała z aparatem Marysia, polując soczewką obiektywu na narciarzy. Podczas powrotu już wszyscy wiedzieli, że należy ostrzegać grupę przed nadjeżdżającymi samochodami okrzykiem „Autełeł”! Taka nowa, świecka, obozowa tradycja. Na obiadek pomidorowa i pyszne mielone z surówką. Po odpoczynku znowu śpiewamy z Misią i gadamy z Ziemkiem o filmie. Wieczorem zabawy teatralne. Można popisać się refleksem, sprawnością fizyczną, bystrością umysłu i zdolnościami aktorskimi. A teraz do pokoi. Odwiedziny, dyskusje, dyskusje i znowu odwiedziny, wymiana wrażeń i emocji. Wszyscy kipią energią, pomimo zakwasów i sporej dawki działań. Może z powodu tego tygla energii śnieg nam się topi. OK. Rozumiem. Wena zapędza mnie w zbyt daleko idące poetyckie wnioski z artystycznej wioski. Dobra – kończę bo czuję że rymuję.

 

 

Polecamy

logo
logo
logo
logo
logo